Niedzielny poranek, błękitne niebo, blask promienistego słońca i -10 stopni na dworze. Cztery miesiące przed ślubem, udało mi się namówić Kasię i Tomka na sesję narzeczeńską. Przepis na przekonanie do sesji? Proste, było trzeba przekazać, że w niedzielę o 10-tej robimy zdjęcia :)
Rozgrzewają nas emocje i zapominamy o mrozie. Aparat w dłoń aby zatrzymać ich spojrzenia, szeptanie do ucha, czy wspólne patrzenie w tym samym kierunku. Oczywiście, paradoksalnie, zdarzyło się, że Tomek patrzył w inną stronę. Myślę, że to jednak normalny odruch...szczegóły na zdjęciach :)
Oczywiście zapraszam do obejrzenia prezentacji. Polecam ustawić głośniej dźwięk ;)
3 komentarze:
Jestem zachwycona zdjęciami i prezentacją- jak zwykle:)Mariusz jestem pod wrażeniem tego co robisz:) A to,że Tomek patrzył czasami w inną stronę- to zrozumiałe:) mężczyźni tak mają:)
Ja cieszę się, że mam wytrwałych obserwatorów, czyli Was :) Dobrze, że wiesz, że mężczyźni tak mają. Pamiętaj o tym jak Marcin popatrzy się w inną stronę :)
Pozdrwiam
Mariusz, dziękujemy Ci bardzo. Super był cały ten dzień, a efekty Twoich zmagań z nami, rewelacyjne. Strasznie dużo radości nam sprawiłeś i nieskromnie przyznam, że prawdopodobnie to najlepsza sesja na świecie :)
Prześlij komentarz