KASIA&ADRIAN.

Już trochę minęło od ślubu Kasi i Adriana, a dokładnie miesiąc. Jeszcze przed nami plener ślubny. Wszystko wskazuje, że w niedzielę uda nam się oddać wodzy fantazji. Podziwiam cierpliwość Kasi. Każda kobieta czeka z wielkim utęsknieniem na jedno choć zdjęcie. Tak więc trzeba jednak odsłonić rąbka tajemnicy :)
Obok tej ściany nie mogliśmy przejść obojętnie. W końcu takie wyznanie zobowiązuje. 


Tatry. Tak na chwilę.

Dokładnie, to była chwila i już jestem z powrotem. Czasami trzeba wziąć spakować się i zostawić resztę w domu. Wszystko po to aby mieć nowe wspomnienia uwiecznione na zdjęciach i w pamięci. Jechać tam, gdzie odczuwa się siłę i zapach wiatru,poczucie wolności, zmęczenie nagrodzone pięknymi widokami. Prawdziwy męski "wypad" w przerwie pomiędzy weekendowymi sesjami ślubnymi.
Choć jak się okazało i tradycji stało się zadość, również tym razem spotkałem młodą parę. Nie mogłem przejść obok nich obojętny :)

Zacznijmy jednak od moich widoków.

I tak jak wspominałem, nie odbyło się bez paru zdjęć ślubnych :) Stare powiedzenie: "znaleźć się w odpowiednim miejscu o konkretnym czasie"  jednak działa :)
A to dla tych, którzy zapomnieli jak wyglądam. Dalej poważny, spokojny Mario :)


PHILIP już jest :)

To miłe, że mogłem znowu fotografować Kosę, Todda i oczywiście Philipa w roli głównej. Mój bohater jest już z nami i podczas robienia zdjęć, miałem wrażenie, że mnie rozpoznał i dzielnie pozował do kolejnego ujęcia.
Nic na zdjęciach nie jest przypadkowe. To już głowa Mamy i Taty. Piłka do footbolu, drużynowy koc ulubionego zespołu Todda.
Lubię to ;)
Czekam na kolejny telefon od Kosy...mam nadzieję, że nie będzie to dopiero na I Komunię Św. :)




 





Popularne posty

Łączna liczba wyświetleń

Obserwatorzy