NA WSCHÓD...z człowiekiem, który mógł zostać kardynałem

Tytuł bardzo odważny, zainspirowany tytułem książki autorstwa Adama, z którym miałem okazję przemierzyć w cztery dni wschód Polski. Tak więc polecam książkę "A mogłem zostać kardynałem".

Jest to zapis wspomnień młodego człowieka, który podjął decyzję o poświęceniu się służbie Bogu w Zakonie Braci Mniejszych Kapucynów. Adam spędził tam 5 lat życia, choć w końcu nie zdecydował się na złożenie ślubów wieczystych.
 Cel wyjazdu dla nas był taki sam. Zobaczyć wschodnie zakątki Polski i zatrzymać je w naszych skromnych kadrach. Dla mnie cała wyprawa miała również inny aspekt. Dwie noce spędziłem w Klasztorach Braci Mniejszych Kapucynów. Drzwi dla Adama i jego przyjaciela są otwarte. Dzięki temu dostałem szansę zajrzeć za próg klauzury. Mijałem mnichów odzianych w brązowy habit z kapturem. To świat zupełnie unikalny, gdzie głębia religijnych przeżyć przeplata się z codziennymi problemami, gdzie jest miejsce na głębokie zamyślenie i radosny śmiech.
 Czas wstać skoro świt, piękne widoki wymagają poświęceń. Chcę zobaczyć mgłę... bo dawno jej nie widziałem o tak wczesnej porze :)
Jedziemy powoli rozglądając się, choć wszystko przepełnione mgłą....
Jakąś godzinę później jazdy samochodem i kolejne trzy na nogach...
Wielkie podziękowania dla spotkanych na szlaku turystów, którzy podzielili się z nami prowiantem.  Tego nam było trzeba. Dziękujemy za udział w akcji. Zdjęcia do Was oczywiście zostaną wysłane :)

Gdyby nie Wy, nie było by nam dane dotrwać do zachodu słońca. Tak więc ten widok jest też Wasz :)


Po zachodzie słońca i schodzeniu z Tarnicy w ciemnościach przypadła nam noc w kosmicznej stacji Astra. To było jedyne słuszne miejsce na sen :) 
 Szybka pobudka i powrót do domu. Po drodze Solina i słynna nam wszystkim oblegana zapora. Tym razem pusta. Być może godzina jeszcze nie była dobra dla turystów.
 Jeśli jest się tak blisko Przemyśla, to jak tam nie podjechać....
Przypuszczać można, że to koniec. Tradycji musi jednak stać się zadość.
Obecność w Zamku na Pieskowej Skale musiała się skończyć przypadkowym spotkaniem z Młodą Parą, która właśnie przyjechała na sesję.
Na koniec zapraszam na relację z tej samej wycieczki widzianą ze strony Adama.

PATRYCJA & DAREK....Ślub długo oczekiwany

To miało być rok temu, jednak było teraz. Widocznie tak miało być i było :)
Tyle minęło już czasu od pierwszego spotkania z Patrycją i Darkiem, a to zarazem pokazuje jak szybko mija czas.
W całej okazałości tego czasu i przesuwania planów to ślub 30 minut później to tylko drobnostka :)


A jeśli już ma być ten wyczekiwany ślub w Parafii Św. Franciszka z Asyżu to nie mogło zabraknąć orkiestry dętej... nie zawiedli i byli :)

Czas na pierwszy taniec, czas na zabawę. Pozytywna energia tryskała od wszystkich gości. Miłość wznosiła ich do góry. Wszystkich bez wyjątku...
Energia gości do pozazdroszczenia, choć przyznać trzeba, że zespół muzyczny "IMPULS" zakręcił wszystkich. 
TRZY DNI PÓŹNIEJ...
Niedziela, godzina 6 rano. Zwarty i gotowy czekam na Patrycję i Darka. Jedziemy na sesję. Gdzie? Tam gdzie będzie słońce a na horyzoncie pojawią się góry. Udało się, było wszystko oprócz morza... choć wody nie brakowało :)
 Kwiatek dla wtajemniczonych w rodzinne zagadki :)
 Ogromne podziękowania dla Magdy i Piotrka, którzy dzielnie towarzyszyli w całym dniu :)
Zdjęcie specjalnie dla Was :)

Pozdrawiam,
M.

KASIA, ANDRZEJ....i Mateuszek

Zawsze ale to zawsze zastanawiam się przez chwilę jak zacząć wpis przy kolejnym nowym poście na blogu. Tym razem chwila trwała dłużej. A jeśli już myślę, to bardziej o dalekiej przyszłości. Odległej przyszłości, w której to Mateusz, będzie opowiadać, jak uczestniczył na ślubie i bawił się na weselu swoich rodziców. 
Mało tego, również był na sesji plenerowej :)
Przypominać mu będą o tym fotografie. Chwile zatrzymane przeze mnie.
Warto poświęcić chwilę i zobaczyć choć parę zdjęć. Już w domu podczas przygotowań, wiedziałem, że muszę uważać na Kasię i Andrzeja z naciskiem na Andrzeja :) Dlaczego? Zdjęcia zdradzą wszystko :)Cieszę się, że mogłem uwiecznić te chwile w swoich kadrach.
Duży szacunek również dla świadków, którzy wykonali kawał dobrej roboty...mam nadzieję, że nie będą mieli mi za złe, kiedy pokaże ich zwariowane wybryki. Te szalone jak również stonowane lecz tak rozgrzane, że ciepło unosiło się w górę...



A to wieczorna niespodzianka dla Młodej Pary.

I wcześniej wspomnieni przeze mnie Świadkowie razem z Kasią i Andrzejem
...nie może być inaczej :)
Kasia i Andrzej, do zobaczenie w Opolu :)

Popularne posty

Łączna liczba wyświetleń

Obserwatorzy