Uśmiech nie schodził z twarzy a powaga Grześka była
wytwarzana na potrzeby sesji :)
Pozytywna energia płynąca z tej pary daje mi siłę aby
po 16 godzinach pracy usiąść przed komputerem i wrzucić
zdjęcia na bloga.
Sesja plenerowa robiona w innym dniu rządzi się swoimi prawami ...szczególnie kiedy temperatura rośnie przy takich temperamentach.
Nikt z nas, nie spodziewał się takiego zakończenia.
Sonia tak marzyła....i ma zdjęcia ślubne w wodzie.
i będą żyć długo i szalenie :)